Pies to najlepszy przyjaciel człowieka

Zbigniew i Grażyna wiedli wspólnie szczęśliwe życie przez piętnaście lat. Sytuacja pogorszyła się, kiedy zaginął ich owczarek niemiecki o imieniu Sokrates. Mężczyzna był bardzo związany ze swoim czworonogiem. W wolnym czasie nie odstępowali siebie na krok. Inni ludzie żartowali, że pies trzyma się go jak wszywka alkoholowa. W czerwcu Zbyszek pracował na nocną zmianę. Pod jego nieobecność rozpętała się straszliwa burza. W normalnych okolicznościach mężczyzna wpuściłby psa do domu. Niestety jego żona nie dopilnowała tego. Zwierzę wystraszyło się hałasu, przeskoczyło przez ogrodzenie u uciekło do lasu.

Bolesna strata

Zbigniew wpadł w szał po powrocie z pracy. Obwiniał swoją żonę za niedopilnowanie Sokratesa. Mężczyzna nie zamierzał czekać z założonymi rękami. Jeszcze tego samego dnia poprosił szefa o tydzień wolnego, a także wstąpił do sklepu w latarkę, lornetkę, namiot oraz solidne buty. Następnie wyruszył w teren, aby odnaleźć swojego przyjaciela. Minął tydzień, a poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Zbyszek przedłużył swój urlop, ale zaczął już tracić cierpliwość. Zaczął nadużywać alkoholu, aby zapomnieć o problemach.

Kumulacja problemów

Wyprawy Zbigniewa miały coraz mniej wspólnego z szukaniem Sokratesa. Mężczyzna po prostu zabierał alkohol na drogę, upijał się, a później padał nieprzytomny. Rano budził go śpiew ptaków albo sarny przebiegające nieopodal. Po kilku dniach stwierdził, że posunął się zbyt daleko. Wrócił do domu i przeprowadził poważną rozmowę z żoną. Kobieta była zrozpaczona widokiem zaniedbanego męża. Nie widzieli się zaledwie dwa tygodnie, a czuła jakby on postarzał się o kilka lat. Stwierdziła, że musi interweniować. Zasugerowała mężowi rozpoczęcie leczenia. Ten nie chciał chodzić na spotkania grupy wsparcia. Stwierdził, że musi postawić na zdecydowane rozwiązanie, bo już nie może na siebie patrzeć. Zdecydował się na zaszycie alkoholowe. Po zabiegi wracał samochodem do domu. Nieopodal domu drogę przeciął mu Sokrates, który wesoło merdał ogonem na widok swojego właściciela. Zbigniew nie krył wzruszenia. Uściskał psa i zabrał go do domu. Od tego momentu nawet potrzebował już alkoholu.